Artykuły

Jak utrzymać wysoką wibrację?

Być może czasem mówisz: „Ach, było tak wspaniale, tyle światła, tyle radości, a tu nagle jakaś ciężka energia, i znowu jestem tam, gdzie byłem. Jak mam utrzymać wysoką wibrację? Jak nie schodzić z poziomu, który już osiągnąłem?”. Spójrzmy na to przez chwilę.

My o to poprosiliśmy
Po pierwsze dobrze jest pamiętać, że wszystko, co się nam przydarza, jest naszym wyborem. Zgoda, aby pozostać w trybie myślenia ofiary („coś mi się przydarza wbrew mojej woli”) jest jednym z głównym powodów utrzymywania się w nas chwiejności emocjonalnej i wracania do „starego”. Gdy więc pojawia się dobrze nam znana ciężkość, ból, czy smutek, możemy sobie przypomnieć: „Aha, to nie przychodzi z zewnątrz. To jest jakiś aspekt mnie samego, który domaga się objęcia, ukochania, uzdrowienia”.

Zarządzajmy swoją energią
Po drugie nie ma czegoś takiego jak ciężka energia sama w sobie. Energia jest neutralna. To my ją zabarwiamy znaczeniem, a przez to i wibracją poprzez nasze myśli. Gdy więc pojawia się doświadczenie ciężkości, zamiast obwiniać za to świat lub mówić: „Ach, dzisiaj są takie ciężkie energie, nie mogę nic z tym zrobić”, możemy sobie zadać pytanie: „Jakie moje myśli przyczyniły się do takiego doświadczenia?” Gdy już w ten sposób weźmiemy odpowiedzialność za to, co czujemy, możemy zmienić nasze myśli i przekierować naszą uwagę na inną częstotliwość, inne uczucia, a w ślad za tym zmieni się też nasza energia. Jeśli kogoś interesuje pogłębienie tematu, tak aby nauczyć się jak realnie zmienić jakość swojego życia, zapraszam do odsłuchania nagrań z webinaru „Droga Twórcy”, a także do uczestnictwa w spotkaniu o tym samym tytule w Gdyni w dniach 17-18 kwietnia 2021 r.

Odwróćmy uwagę od świata
Do utrzymania wysokiej wibracji nie wystarczy sama świadomość, że to nasze myśli kreują naszą rzeczywistość. Potrzebna jest również nasza decyzja, aby nie rozpraszać swojej uwagi myślami świata. Gdy skupiamy uwagę na myślach świata, nasza wibracja automatycznie spada, ponieważ zaprojektowaliśmy świat 3 D tak, aby nas wciągał w grę w przetrwanie. Oczywiście gra w przetrwanie sama w sobie nie byłaby wystarczająco ciekawa, aby przytrzymać naszą uwagę, a więc obok kija daliśmy też sobie marchewkę, czyli stworzyliśmy pozory atrakcyjności świata i jego złudnych potrzeb.

Podtrzymywaniu tej całej gry służą programy informacyjne i rozrywkowe w telewizji i w internecie oraz tradycyjny system edukacji oparty na ocenianiu i przekazywaniu „wiedzy”, która ma służyć pozostaniu w systemie, a także rynek pracy, którego podstawą jest rywalizacja zamiast współpracy. Temu służą także spotkania rodzinne i towarzyskie, podczas których jakże często ludzie zajmują się obgadywaniem innych, narzekaniem, opowiadaniem o chorobach oraz wyrzucaniem z siebie wszelkiego rodzaju toksycznych myśli. Jeśli chcemy utrzymać wysoką wibrację, warto zastanowić się, gdzie idzie nasza uwaga, jak spędzamy czas, z kim przebywamy, gdzie posyłamy dzieci do szkoły, czy pracujemy z radości, czy z obowiązku, oraz co mówimy i robimy. Nasze zachowanie jest bowiem odzwierciedleniem jakości myśli i uczuć, jakie wybieramy.

Róbmy to, co kochamy
Zamiast koncentrować uwagę na świecie, możemy skupić się na tym, czego naprawdę chcemy, na podążaniu za sercem, czyli innymi słowy: na robieniu tego, co kochamy. To najprostszy sposób na zachowanie wysokiej wibracji. Gdy robimy, co kochamy, to po prostu czujemy się dobrze i automatycznie wznosimy się ponad świat oparty na przetrwaniu, powinnościach i rutynie.

Bądźmy wobec siebie cierpliwi
Pamiętajmy, że rozpoznanie, jak działa nasz umysł, zrozumienie, że to my zarządzamy naszą energią, odwrócenie uwagi od świata i skupienie na tym, co kochamy, nie oznacza, że dawne schematy myślenia, a przez to i „ciężkie wibracje” w naszym życiu znikną jak ręką odjął. Oczywiście może się tak stać, ale zazwyczaj tak się nie dzieje. Dlaczego? Ponieważ ludzka kondycja wraz ze wszystkimi swoimi programami jest swego rodzaju nawykiem, który zapisaliśmy w swoich komórkach i polu energetycznym. Bądźmy więc wobec siebie cierpliwi, gdy stare nawyki powracają, i praktykujmy przekierowywanie uwagi na to, czego naprawdę chcemy.

W pewnym momencie zauważymy (a może już zauważyliśmy?), że jesteśmy zupełnie inni, odnowieni, że nawet ciało zaczęło się dostrajać do częstotliwości, którą wybraliśmy. W temat przemiany ciała, alchemii fizycznej transformacji i komórkowego doświadczenia oświecenia będziemy się zagłębiać bardziej na czerwcowych webinarach Drogi Urzeczywistnienia. W tym miejscu chcę powiedzieć jedynie, że cierpliwość wobec siebie i samej przemiany, przez jaką przechodzimy, sprawia, że możemy obserwować fizyczne i emocjonalne zmiany w sobie (które nie zawsze są łatwe dla umysłu) z ciekawością i zadziwieniem zamiast z lękiem i osądem.

Nie osądzajmy siebie i wibracji
Często w duchowości popada się w myślenie, że niskie wibracje są złe lub gorsze od tzw. wysokich wibracji. To jest temat na osobny artykuł. Na razie powiem tylko tyle, że ocenianie wibracji w kategoriach „złe” lub „dobre” utrzymuje nas nadal w świecie dualizmu. Wibracje nie są lepsze lub gorsze. Wibracje mają po prostu pewną jakość, pewną częstotliwość. Te „niższe” przynoszą określone doświadczenie, a te „wyższe” oferują inne doświadczenie. Najprościej mówiąc niska wibracja pozwala doświadczać większej gęstości i większego poziomu ograniczenia. Wyższa wibracja w kolei pozwala nam przekraczać ograniczenia i doświadczać większej lekkości bycia. Razem stanowią spektrum naszych doświadczeń. Gdy przestajemy osądzać wibracje, zaczynamy czuć większą wolność. I dzięki nieosądzającemu spoglądaniu na tzw. niskie wibracje nasza częstotliwość automatycznie się podwyższa.

Spójrzmy więc teraz w duchu nieosądzania na nasze wychodzące wciąż na światło dzienne stare wzorce i nawyki. Możemy po prostu uznać, że wychodzenie na jaw owych nawyków JEST DOBRE, ponieważ daje nam szansę uzdrowić to, co do tej pory było ukryte. Zamiast czuć się winni za stan swojej wibracji – za to, jak się czujemy – możemy powiedzieć: „Wspaniale, mogę odkryć to, co ukryłem, i patrzeć, jak to odchodzi”.

A jeśli nie odchodzi? Oznacza to zwykle, że trzymanie się danego schematu myślenia jeszcze daje nam jakąś korzyść, dokładając cegiełkę do fundamentów, na których opiera się egotyczna tożsamość. Za to również nie musimy się osądzać. Możemy po prostu przyznać: „Jeszcze lubię ten schemat myślenia”. Dzięki takiej szczerości wobec samych siebie łatwiej będzie nam w końcu dotrzeć do punktu, w którym bez oporu powiemy: „Nabawiłem się tą zabawką – tym przekonaniem, tą energią czy wzorcem myślowym. Już tego nie potrzebuję”.

Puśćmy utożsamienie z umysłem
Gdy pamiętamy, że ciężkość energetyczna, jakiej doświadczamy, jest wynikiem naszego utożsamienia z własnymi myślami, wówczas możemy dokonać wyboru, by puścić to utożsamienie i wejść w głębsze czucie siebie na zupełnie innym poziomie, którego intelektualny umysł nie jest w stanie pojąć. Dopóki bowiem tkwimy w umyśle, nie mamy pojęcia, czym jest czucie siebie i życie z przestrzeni serca. Jeśli chcemy utrzymać wysoką wibrację, to w chwili, gdy wydaje się ona spadać, możemy sobie przypomnieć: „Aha, to tylko myśli. Nie muszę się w to wkręcać. Mogę podjąć inną decyzję”.

Bądźmy w kontakcie z przyrodą
Wyjściu z utożsamienia z umysłem i podniesieniu wibracji bardzo sprzyja kontakt z naturą. Gdy cały cywilizowany świat wydaje się nam zachodzić za skórę i pojawia się w nas ciężkość, wystarczy skorzystać z dobrodziejstw świata przyrody, który po cichu wspiera nas w powrocie do serca. Zamiast gapić się w swoje myśli, popatrzmy na drzewa; zamiast słuchać świata, posłuchajmy szumu wiatru, zamiast skupiać się na osiągnięciach i na tym, co – jak nam się wydaje – musimy zrobić, pożyczmy trochę mądrości od roślin, które nic nie muszą i przypominają nam, że my też możemy po prostu być.

Poddajmy się swojej Boskiej Naturze
Wszystko, co powiedziałem do tej pory, prowadzi nas do jednego: do punktu, w którym uświadamiamy sobie, że sami z siebie (czyli z poziomu umysłu) nie możemy uczynić niczego, ale jest w nas Moc, która może uczynić wszystko. Jest to moment puszczenia kontroli (czyli lęku) i całkowitego powierzenia swojego życia Czemuś, co jest większe od intelektualnego umysłu. Nie ma znaczenia, czy nazwiemy to Coś Bogiem, Źródłem, Duchem, Czystą Świadomością czy Głębią Istnienia, albowiem to Coś wymyka się całkowicie ludzkiemu pojmowaniu. A jednak w każdej chwili możemy się do tego Czegoś dostroić, ponieważ nigdy nie byliśmy od tego oddzieleni. Cała nasza gra w czasoprzestrzeni, całe zaplątanie w umyśle było tworzeniem pozorów oddzielenia. Teraz jednak możemy spojrzeć poza zasłonę iluzji i przypomnieć sobie, czym naprawdę Jesteśmy.

Jeśli będziemy pamiętać, że wysoka wibracja to nasza naturalna Boska wibracja, wtedy znacznie łatwiej będzie nam zauważać, kiedy wydajemy się z niej schodzić, i dokonamy innego wyboru: „Aha, ta ciężkość, którą w tej chwili czuję, nie jest moją naturalną wibracją. Nie muszę się za nią winić, bo najwyraźniej chciałem ją poczuć, skoro ją czuję. Jest to po prostu echo moich dawnych nawyków, moich pełnych lęku myśli. Myślę, że wrócę do Siebie, do swojej naturalnej wibracji!”.

Żyjmy z wdzięcznością i radością
Na zakończenie powiedzmy jeszcze o uczuciu wdzięczności i radości jako stanie istnienia, który również automatycznie podwyższa naszą wibrację.

Dlaczego wdzięczność jest tak ważna? Ponieważ wraz z wdzięcznością znika osąd naszego doświadczenia. A tam, gdzie nie ma osądu, nie ma zaciśnięcia. Jest lekkość i przepływ. Gdy więc pozwalamy sobie docenić to, co mamy, gdy stajemy się wdzięczni za wszystko, co nas spotyka, to automatycznie otwieramy swój umysł na przyjmowanie i doświadczenie wysokich wibracji.

Podobnie jest z radością. Radość nie musi – choć może – się wiązać z wykonywaniem określonej czynności. Radość to po prostu stan bycia, do którego możemy się w każdej chwili dostroić. Gdy wydaje się nas przygniatać fala „ciężkich wibracji”, zawsze możemy wybrać radość. Możemy na przykład podejść z poczuciem humoru do własnej ciężkości. Powaga jest ciężka. Humor i śmiech ją rozbrajają.

Możemy się również nauczyć doświadczać radości poprzez nieodrzucanie żadnych wibracji, nawet tych najniższych, lecz poczucie ich w ciele do tego stopnia, że nasz opór przed nimi zacznie się rozpuszczać… I tak np. w pełni poczuty smutek stanie się radością. W pełni wyrażony gniew zamieni się w radosną zdolność odczuwania tego, czego naprawdę chcemy. Zaś w pełni poczuty w ciele lęk przestanie być lękiem. I tak oto zaczniemy czuć radość nie z powodu jakichś zewnętrznych okoliczności, lecz z powodu bycia w kontakcie ze sobą i nieosądzającego objęcia wszystkich częstotliwości. Co wówczas może obniżyć naszą wibrację, skoro żadna wibracja nie jest już dla nas za niska, gdyż zaakceptowaliśmy w sobie wszystko?