Artykuły

Nie muszę czynić niczego

Jednym z najbardziej fundamentalnych nieświadomych programów w ludzkim umyśle jest idea, że coś musimy. Wydaje nam się, że musimy zyskać aprobatę innych, że potrzebujemy coś udowodnić, że musimy pracować po to, żeby zarobić, że potrzebujemy robić coś dla innych, że musimy przetrwać, itp. Dopóki funkcjonujemy w oparciu o tego typu wzorce i programy, działamy z poziomu intelektu, a nie z serca, z rutyny, a nie inspiracji, z lęku i winy, a nie z miłości.

Jak to zmienić? Pierwszym krokiem jest oczywiście uświadomienie sobie własnej nieświadomości:

Acha, robiłem to dlatego, że myślałem, iż tak trzeba, a nie dlatego, że tak chciałem. Uwierzyłem, że nie jestem wolny. Myślę, że zmienię zdanie. Jestem przecież doskonałym stworzeniem Boga. Jestem wolny.

Tak, jesteśmy wolni i możemy być tak bardzo bosko samolubni, by robić jedynie to, czego nasza dusza pragnie, a nie to, co umysł myśli, że musi. Oczywiście zazwyczaj wymaga to trochę praktyki, gdyż przyzwyczailiśmy się wierzyć, że intelektualny umysł, a nie serce, jest naszym sposobem nawigacji w czasie i przestrzeni.

Proponuję Ci proste ćwiczenie mentalne:

Wyobraź sobie, że w tej chwili masz już wszystko, o czym mógłbyś zamarzyć (doskonałe zdrowie, związek, cudownych przyjaciół, piękne miejsce zamieszkania, inspirującą pracę, wszelką wiedzę, sławę i zasoby finansowe, a nawet duchowe poznanie). Gdybyś miał wszystko i z ludzkiego punktu widzenia nie musiał robić niczego, to czego byś z duszy naprawdę pragnął? Odpowiedź na to pytanie otwiera drogę do życia z inspiracji ponad ludzkimi programami i wzorcami opartymi na lęku i winie.

Nie zawsze łatwo jest dotrzeć od razu do pragnienia duszy, gdyż często jest ono przesłonięte warstwami umysłowych programów. Dlatego kluczowe w poddaniu się Woli Duszy jest rozluźnienie intelektualnego umysłu. Dopiero bowiem, gdy poluzowujemy umysł, serce może zacząć śpiewać.

Istnieją różne narzędzia i techniki, które pomagają w takim rozluźnieniu umysłu, żeby puścił swój osąd rzeczywistości, otwierając się na doświadczenie Pokoju przekraczającego ludzkie pojmowanie. Nie chcę jednak w tym artykule mówić o narzędziach, gdyż nawet z narzędzi można sobie zrobić bożka trzymającego umysł w kieracie „muszę” – np. „muszę wykonać tę praktykę, żeby się rozluźnić”. O ile różnego rodzaju praktyki mogą być pomocne na początkowym etapie budzenia się jako swoista sceneria pomagająca złapać uwagę rozproszonego umysłu, to ostatecznie chodzi jednak o naszą decyzję, by się poddać i przyzwolić na doświadczenie Łaski.

Umysł nie jest bowiem w stanie zrozumieć, czym jest poddanie, dopóki się nie podda. I dopiero gdy się poddaje, natura iluzji opartej na utożsamieniu z intelektualnym umysłem i własnymi myślami, staje się jasna. Matriks się rozpada. Przebudzenie dokonuje się: Dusza spoczywa w Bogu, w pewności tego, kim jest, ciało się odpręża, a umysł jest wolny.

P.S. Tych z Was, którzy chcieliby zagłębić się w temat: „Nie muszę/nie potrzebuję czynić niczego”, by naprawdę doświadczyć, co to znaczy i jak się to odczuwa, zapraszam do odsłuchania nagrań z webinarowych warsztatów z Israelem Elijahem Joy zatytułowanych „Nie potrzebuję czynić niczego”, które odbyły się w dniach 23-24 stycznia 2021 r. Więcej informacji znajdziesz TUTAJ.