Artykuły

Podlegam jedynie prawu Miłości – audio i artykuł

Oto audio i artykuł powstały na bazie nagrania ze spotkania online z 5 sierpnia 2021 r.
Kliknij tutaj, by posłuchać nagrania.

Czy zdawałeś sobie sprawę, że nie podlegasz żadnemu innemu prawu prócz prawu Miłości? Dzisiaj będziemy mówić o tym, że w rzeczywistości Miłość jest jedynym prawem. W chwili gdy sobie to uświadamiamy i ucieleśniamy w swoim życiu, całkowicie wykraczamy poza system lęku i kontroli, jakim jest ten świat. Gdy wiemy – nie tylko koncepcyjnie, ale naprawdę wiemy w każdej komórce ciała i w sercu – że podlegamy jedynie prawu miłości, wówczas lęk nie jest stanie nad dotknąć. Funkcjonujemy przez chwilę w świecie, ale z pełną świadomością, że nie jesteśmy z tego świata.

System oparty na lęku
Prawo miłości – choć zawsze działa, o czym powiemy później – nie jest zawsze widoczne w świecie dualizmu, w świecie czasu i przestrzeni, w którym wszystkie prawa opierają się na lęku. Cały system prawny, w którym wydajemy się funkcjonować, zakłada, że człowiek nie jest w stanie sam decydować o sobie; że trzeba mu podpowiedzieć, jak ma myśleć i w co ma wierzyć i tak zaprogramować jego drogę (np. przez system edukacji), żeby myślał, że jest to jedyna droga. Jeśli z kolei zachce mu się z tej drogi zejść, to będzie go trzeba naprowadzić na „jedyną słuszną drogę”. Oczywiście za pomocą lęku. Jest to szczególnie widoczne w obecnych czasach. Coraz ostrzejsze posunięcia rządzących na świecie zmierzające powoli do całkowitego podporządkowania ludzi – i to za ich zgodą – opierają się przede wszystkim na wzmożeniu w ludziach lęku. Umysł, który się boi, nie myśli bowiem logicznie i można nim łatwo manipulować.

To, co się dzieje obecnie na świecie, nie jest jednak czymś nowym. Świat zawsze tak funkcjonował, teraz jednak przebiera to tak karykaturalne formy, że paradoksalnie to, co miało ludzi ograniczyć i zniewalać, otwiera im oczy i budzi do jeszcze większej wolności. Wolności, którą odkrywają w samych sobie, w całkowitej niezależności od systemu.

Czy miłość potrzebuje nakazów?
Ale wróćmy jeszcze do tego, jak funkcjonował i funkcjonuje system niezgodny z prawami Boga i natury. Jego fundamenty opierają się na założeniu, że człowiek nie jest w stanie wziąć odpowiedzialności za siebie i współpracować z innymi w prostym przepływie miłości, a zatem trzeba mu pokazać, jak ma się zachowywać, a następnie skłonić go do posłuszeństwa za pomocą odgórnie narzuconych norm. Świadectwem takiego myślenia jest nawet 10 przykazań, które większość świata uznaje dzisiaj za normę. Mało kto sobie uświadamia, że zasady te zostały narzucone w zamierzchłych czasach plemionom – nazwijmy to umownie „ludu izraelskiego” – ponieważ wydawało się to jedynym sposobem na ich okiełznanie, a teraz przyjęto je jako normy tzw. cywilizowanego świata. Mało kto sięga głębiej, by pomyśleć: „Jeśli Bóg jest miłością i stworzył mnie na swoje podobieństwo, to po co miałbym potrzebować jakichkolwiek przykazań. Przecież miłość wiedziałaby sama, co ma robić. Weźmy np. przykazanie: „Nie zabijaj”. Przecież miłość nie zabija. Czy potrzebne mi jest specjalne ludzkie prawo przebrane w „Boże prawo”, by mi to powiedzieć? Czy potrzebna mi jest jakaś władza – religijna lub państwowa – traktująca mnie jak małe dziecko, które trzeba pouczyć, jak należy postępować? Czyż nie wystarczy moje własne rozeznanie oparte na poczuciu tego, kim naprawdę jestem? Czyż moja świadomość, że jestem miłością i wszystko nią jest, nie wystarczy, abym wiedział, jak postępować?

Traktowanie człowieka jako złe, czy też grzeszne dziecko, które trzeba okiełznać za pomocą norm, a także nagród i kar stało się powszechnym sposobem regulowania życia społecznego. Jest to szczególnie widoczne w obecnych czasach usankcjonowanej prawnie medycznej segregacji, cenzury i obostrzeń. Wszystko to robi się rzekomo w imię tzw. wyższego dobra, dobra społecznego ogółu, którego trzeba bronić przed nieodpowiedzialną zagrażającą mu jednostką. Czy widzisz tu podobieństwo do pewnych faszystowskich systemów, tak popularnych w latach trzydziestych ubiegłego wieku? Tam również zaczynało się od drobnej cenzury i segregacji, aby skończyć na ludobójstwie oraz na całkowitym podporządkowaniu myślenia ludzi w imię wyższych celów. Dzisiaj widzimy szaleństwo tamtych czasów, ale zbiorowość ludzka wydaje się nie uczyć na błędach. Powtarza to samo, tylko w bardziej zawoalowanej formie. Teraz globalny totalitaryzm małymi, lub właściwe nie tak małymi krokami – instalowany jest w białych rękawiczkach
– za dobrowolną zgodą ludzi – w życiu społecznym.

Nie mówię tego, żeby straszyć. Mówię to jako świadectwo tego, jaki faktycznie jest i był świat oparty na wyparciu serca i dominacji intelektualnego umysłu. Gdy nie mamy już złudzeń co do tego, jaki jest świat, możemy zdecydować, że nie ma sensu próbować znaleźć bezpieczeństwa i pokoju w świecie. Jego tam po prostu nie ma. Nasze bezpieczeństwo i pokój możemy znaleźć jedynie w Bogu. Nie w Bogu rozumianemu jako jakiejś istocie poza nami, lecz w Bogu jako istocie naszego Istnienia; w Bogu jako Miłości, którą wszyscy jesteśmy. Świadomość tego, jaki jest świat, przyspiesza tylko decyzję umysłu, by się przebudzić. W tym sensie to, co się dzieje, jest pozytywne, bo budzimy się z naszego snu o lęku do rzeczywistości miłości.

Ludzkie prawa i autorytety
To, z czym mamy do czynienia obecnie na świecie, wydaje się wynaturzone, niczym z filmu science fiction lub z książki Orwella, ale za kilka lat może już takie nie być, gdy ogół uzna to powszechnie obowiązującą normę. Jeszcze parę lat temu maseczki, lockdowny i pośrednie przymuszanie do szczepień dla większości ludzi byłoby nie do pomyślenia. A teraz – za pomocą lęku i manipulacji – próbuje się stworzyć wrażenie, że to coś zupełnie normalnego. To naprawdę nie różni się wiele od tego, co było do tej pory. Spójrzmy nawet na tak „niewinne” narzędzia jak dowody osobiste i paszporty. Być może do tej pory nie zastanawiałeś się nad tym, że posiadanie dowodu osobistego, czy paszportu umożliwiającego podróżowanie, było formą dobrowolnej niewoli. Być może uważałeś tego typu ograniczenia za normalne, bo urodziłeś się w świecie, w którym już istniały. Zastanów się jednak: dlaczego ktokolwiek miałby ci narzucać jakiekolwiek ograniczenia, ewidencjonować cię jak towar, jako swoją własność, skoro jesteś nieograniczoną istotą Bożą? Dlaczego nie miałbyś chodzić tam, gdzie chcesz, mieszkać, gdzie chcesz, tylko wszędzie musiałbyś prosić o pozwolenie „wyższego autorytetu”? Czy zadałeś sobie pytanie, kogo uznałeś za autorytet? Uczyniliśmy bożki z instytucji władzy, myśląc że stamtąd pochodzi moc? Instytucje i ludzie nie mają jednak żadnej mocy, jeśli im tej mocy nie damy. Zastanów się: Czy oddajesz w tej chwili komuś swoją moc? Czy jesteś gotów uznać, że cała moc pochodzi od Boga i że nie ma żadnej innej mocy? Czy jesteś gotów przypomnieć sobie, że nikt ani nic nie może ci powiedzieć, kim jesteś?

Obecne czasy są czasami ujawnienia. Idole i autorytety, w tym również autorytety duchowe, pokazują swoją prawdziwą twarz i padają jeden po drugim. Ludzie, widząc to, mają wspaniałą okazję, by przestać opierać się na zewnętrznych bożkach, lecz skierować się do wnętrza, do własnego serca, gdzie znajdą inny autorytet – autorytet Źródła Miłości, na którym mogą całkowicie polegać.

Złudzenie i prawda wolności
Spójrzmy teraz na kwestię wolności. Być może jeszcze do niedawna wielu z was miało złudzenie, że są obywatelami jakiegoś kraju i że bycie obywatelem gwarantuje wam jakąś wolność. I kierując się tym złudzeniem, – jak zaczynało się to, co nazwano pandemią – być może zastanawialiście się, jak sobie radzić w obecnej sytuacji. Niektórzy w obronie swojego prawa do oddychania, do nienoszenia maseczek, itp. próbują na przykład powoływać się na Konstytucję. A co jeśli ochrona konstytucyjna jest tylko złudzeniem ochrony? Staje się to przecież coraz bardziej oczywiste w obliczu działań rządzących, którzy nic sobie z konstytucji nie robią.

Większość ludzi samodzielnie myślących dostrzega, że nie ma prawdziwej wolności w ramach panującego systemu społeczno-politycznego. Ale istnieje wolność, które nikt nie może nam odebrać. Istnieje wolność w sercu, w świadomości Miłości, którą jesteśmy i którą jest wszystko. Ta wolność, ta miłość wykracza całkowicie poza prawa tego świata. Czując tę miłość, tę wolność, uświadamiamy sobie, że nie jesteśmy obywatelami jakiegoś kraju, lecz obywatelami wszechświata. Jesteśmy dziećmi Boga podlegającymi jedynie prawom Boga. Dzisiejsze czasy skłaniają nas do tego, by naprawdę do tej świadomości dorosnąć, by naprawdę powstać z popiołów, z fałszywego ograniczonego myślenia i uznać swoją prawdziwą moc. Ta moc, moc miłości – w chwili gdy ją naprawdę uznajemy – nie zna żadnego przeciwieństwa. Ta moc bowiem nie podlega prawom lęku.

Czas obudzenia
Możemy skrócić swój czas i przestać próbować rozwiązać problem w ramach systemu lub poprzez walkę z systemem. Tak nie da się znaleźć rozwiązania. Zarówno potulne zgadzanie się na to, co system mówi, jak i próba poprawienia systemu lub walka z nim, wynika z założenia, że system jest prawdziwy. A przede wszystkim, że lęk jest prawdziwy. A co jeśli to nieprawda? A co jeśli Miłość naprawdę jest jedyną rzeczywistością? Nie rozpoznamy tego jednak poprzez skupianie naszej uwagi na lęku. Możemy to zrobić tylko przez podniesienie naszej wibracji do takiego poziomu, w którym całkowicie wykraczamy poza intelektualny umysł, kierujemy się tylko sercem, jesteśmy prawdziwie wolni i stajemy się dla systemu społeczno-politycznego niewidzialni.

Być może niektórzy z was myśleli wcześniej, że po tym, co stało się w 2020 r. kiedyś wszystko wróci do normy, że znowu będzie tak, jak dawniej. Teraz w drugiej połowie 2021 r. chyba już większość z was nie ma złudzeń co do tego, że nic nie będzie już takie samo. Świat się zmienił nieodwracalnie i to jest dobra nowina, pomimo ponurych i groteskowych pozorów, jakie czasami to przyjmuje na zewnątrz. Tym z was, którzy chcieli sobie urządzić w świecie przytulne gniazdko, opierając się na starych zasadach, obecna sytuacja pokazuje, że nie tędy droga. Tym z nas, którzy trochę przysnęli, myśląc: „Ech, jakoś to będzie” i próbowali dostosować się do świata i jego reguł, nawet wykorzystując do tego duchowość, wszystko zdaje się mówić: OBUDŹ SIĘ. JUŻ CZAS ZAJĄĆ SWOJE MIEJSCE pośród tych, którzy powstają jako światło świata, jako żywa obecność Miłości w formie. I gdy naprawdę to robimy – gdy powstajemy w mocy jako To, czym jesteśmy – świat nie może nam zagrozić, bo wykroczyliśmy ponad świat.

Prawo lęku czy prawo miłości?
Chciałbym w tym miejscu posłużyć się kilkoma cytatami z lekcji 76 Kursu Cudów. Choć Kurs nie jest już moim codziennym narzędziem praktyki, jak jeszcze był kilka lat temu, to doceniam to, co wniósł do mojego życia i jak wpłynął na moją przemianę. Lekcja 76 jest jedną z tak zwanych niemożliwych lekcji, czyli takich, które tak bardzo konfrontują i podważają ludzki system myślenia, że umysł ma skłonność by się temu bardzo opierać. Ale być może w obliczu tego, co się obecnie dzieje na świecie, potraktujesz kilka myśli z tej lekcji jako zwiastun wolności.

Pomyśl o wolności płynącej z rozpoznania, że nie wiążą cię wszystkie te osobliwe i wypaczone prawa, które ustanowiłeś dla swego zbawienia. Ty naprawdę myślisz, że umarłbyś z głodu, gdybyś nie posiadał sterty kolorowych papierków oraz stosu metalowych krążków. Naprawdę myślisz, że mała okrągła tabletka czy trochę płynu, wstrzykniętego w żyły za pomocą zaostrzonej igły, uchroni cię przed chorobą i śmiercią. Naprawdę myślisz, że jesteś sam, gdy nie masz przy sobie innego ciała.

To obłęd jest źródłem takich myśli. Ty jednak nazywasz je prawami i przyczepiasz im różne etykietki, tworząc długi katalog bezużytecznych i bezcelowych rytuałów. Myślisz, że musisz przestrzegać „praw” medycyny, ekonomii i zdrowia. Chroń ciało, a będziesz zbawiony.

To nie są prawa, lecz szaleństwo. Ciału zagraża umysł, który sam sobie wyrządza krzywdę. Ciało cierpi jedynie po to, ażeby umysł nie dostrzegł, że jest ofiarą siebie samego. (…)

Przyjrzymy się krótko rozmaitym „prawom”, których zgodnie z naszym przekonaniem należy przestrzegać. Są to na przykład „prawa” odżywiania, szczepień ochronnych, leczenia oraz niezliczonych sposobów ochrony ciała. Pomyśl także o innych prawach, w które wierzysz: o „prawach” przyjaźni, „dobrych” związków i wzajemności. Prawdopodobnie nawet myślisz, że istnieją prawa, które określają, co należy do Boga, a co do ciebie. Wiele „religii” wyrosło na tym gruncie. Zamiast zbawiać, potępiają w imię Nieba. Nie różnią się jednak niczym od innych dziwnych „praw”, których twoim zdaniem, musisz przestrzegać, by czuć się bezpieczny.

Nie ma innych praw oprócz praw Bożych. Odrzuć dziś wszystkie niemądre magiczne wierzenia i w milczącej gotowości nasłuchuj Głosu, który mówi ci prawdę. Będziesz słyszał Tego, który mówi, że według praw Bożych strata nie istnieje. (…) Potem słuchaj dalej. On powie ci więcej. O Miłości, jaką Bóg żywi do ciebie. O nieskończonej radości, którą cię obdarza. (…)

Będziemy powtarzali tę ideę tak długo, aż usłyszymy i zrozumiemy, że nie ma innych praw prócz praw Bożych. Można by tę samą ideę sformułować inaczej: Podlegam jedynie prawu Miłości.

Oto nasza deklaracja wolności od wszelkiego niebezpieczeństwa i wszelkiej tyranii. Oto nasz wyraz uznania, że mamy jedno Źródło i stanowimy z nim jedno.

Lęk a prawo Miłości w praktyce
Zadajmy sobie kilka pytań, za pomocą których zweryfikujemy – w oparciu o nasz stosunek do konkretnych aspektów obecnej sytuacji – w jakie prawa wierzymy.

  • Jak zareagowałbyś, gdybyś na przykład został zatrzymany przez policję z powodu nienoszenia maseczki w
    sklepie? Nie mówię, że masz nosić lub nie nosić maseczkę. To nie ma znaczenia. Znaczenia ma jedynie to, czy w swoim wnętrzu czujesz się wolny. A więc gdyby doszło do takiej sytuacji, czy zareagowałbyś strachem, czy miłością? Strach może się ukryć za skrajnie odmiennymi reakcjami – od potulności po gniewny atak. Reakcja fizyczna ciała, którą czujesz, pokazuje ci, w jakie programy jeszcze wierzysz. Jeśli są to programy lęku (np. lęku przed zewnętrznym autorytetem), to uświadomienie sobie tego, w co wierzysz, poprzez obserwację reakcji ciała, daje ci też szansę, by wybrać nowy sposób postrzegania. Zawsze możesz zmienić zdanie. Możesz wybrać świadomość, że podlegasz jedynie prawu Miłości. Możesz wybrać patrzenie oczami Miłości. Możesz zadać sobie pytanie: Jak w tej sytuacji zareagowałaby Miłość, którą jesteś? A Miłość oczywiście odwoła się do serca i zobaczy w policjancie nie wroga, lecz człowieka. Niezależnie od wyniku, sama rozmowa będzie więc przebiegała na zupełnie innej częstotliwości niż w reaktywnym stanie lęku.
  • Pójdźmy dalej: Jak zareagowałbyś, gdyby groziło ci odebranie prawa do wykonywaniu twojego zawodu, jeśli się nie zaszczepisz? Co zrobisz? Czy ulegniesz lękowi i zaszczepisz się, żeby mieć tzw. święty spokój? Czy zostaniesz w tej samej pracy? Czy będziesz walczył? A może system podsuwa ci na talerzu zupełnie nowe rozwiązanie – może czas się zająć czymś zupełnie innym niż do tej pory? Może zamiast lekarzem staniesz się rolnikiem. Albo będziesz leczył umysły, a nie ciała. Albo może nawet będziesz robił to samo, co do tej pory, ale nie w ramach systemu. Wygląda na to, że ludzie niezależnie myślący już teraz zaczynają się łączyć i organizować, tworząc nowe społeczności oraz sposoby wymiany (no cóż, my Polacy jesteśmy szczególnie wprawieni w tworzeniu Państwa podziemnego). Przede wszystkim jednak już teraz możesz zacząć się pytać: Jak naprawdę chciałbym się przejawiać, idąc za sercem? Co miłość chciałaby dzisiaj zrobić przeze mnie?
  • Zadajmy jeszcze inne pytanie: Jak zareagowałbyś, gdyby przyszedł taki czas, że nie mógłbyś posłać dzieci do przedszkola lub szkoły bez zaszczepienia? Czy zgodzisz się potulnie, czy będziesz walczył? A może istnieje jeszcze inna droga? A może możemy tworzyć od postaw nowe szkoły, nowy alternatywny system edukacji, w którym podstawą nie jest odgórny program nauczania, lecz szacunek dla życia, dla dziecka i dla jego indywidualności. Czego miłość chciałaby uczyć dzieci twoje lub innych?
  • Jak widzisz, wchodzimy coraz głębiej w eksplorację ludzkich lęków, przed którymi w nowej sytuacji staje wiele osób: Jak zareagowałbyś, gdyby grożono ci pozbawieniem wolności? Czy to będzie wystarczający powód, żeby dostosować się do systemu? Tutaj też możesz zapytać: Co zrobiłaby miłość? Czy w ogóle jest możliwe zabranie wolności komuś, kto wewnętrzne jest wolny? Czyż nie pozostałby wolny nawet gdyby miał być w więzieniu czy obozie? Nie mówię, że tak ma się stać, ale że możemy już teraz poczuć wolność, której nikt nie może nam odebrać.
  • Obecne czasy są prawdziwym testem tego, czy faktycznie staniemy się obecnością Miłości, która przemienia wszystko. Znajdźmy jeszcze dalej idące przykłady, które zweryfikują, na ile mamy na myśli, to co mówimy i to, czym jesteśmy. Jak zareagowałbyś, gdyby w razie „niesystemowego zachowania” zagrożono ci odebraniem Twoich dzieci? Czy to byłby wystarczający powód, żeby ulec lękowi? Czy też stałbyś niewzruszony w swojej prawdzie? Czy jest coś na tyle dla ciebie cennego, że potencjalne odebranie ci tego uzasadniłoby twój lęk? Jak nie dzieci, to może praca, dom, partner, rozrywka, czy cokolwiek innego? Czy też gotów jesteś w tej chwili w swoim umyśle przyzwolić, aby odebrano ci wszystko, bo może tylko w ten sposób dowiesz się, że nie można ci odebrać niczego i niczego nie możesz stracić? Spójrz na to, kim jesteś, gdy pozostajesz już bez żadnych przywiązań i bożków w swoim umyśle. Czy już cię nie ma, czy nadal jesteś? System może wydawać się mieć nad tobą kontrolę tylko wtedy, gdy wierzysz, że twoje życie jest zawarte w ramach systemu i zależy od zachowania rzeczy, które do tej pory ceniłeś. A może twoje życie jest czymś
    daleko większym niż to, co do tej pory nazywałeś życiem?
  • Idąc dalej tym tropem, zapytajmy: Jak zareagowałbyś, gdyby zagrożone było twoje życie? Czy walczyłbyś o przetrwanie, czy też potraktowałbyś to jako kolejną szansę do tego, by rozpoznać, że twoje życie nie jest zawarte w ramach systemu? Jeśli zaś twoje życie nie jest zawarte w ramach systemu, to nie można ci go odebrać. Jesteś samym Życiem i wykraczasz poza system. Miłość, którą jesteś, nie podlega prawu lęku. Nie chodzi o to, co zrobisz, ale czy robisz to z miłości.

    Podajmy przykład: Możesz zaszczepić się z lęku, czyli w obawie przed chorobą lub utratą pracy i innych przywilejów lub nie zaszczepić się z lęku – w obawie przed skutkami szczepionki. Ale lęk to lęk, niezależnie od formy jaką przybiera. Z drugiej strony – możesz z miłością odmówić szczepienia ze wszystkimi tego konsekwencjami lub z miłością pozwolić się zaszczepić, niwelując wpływ szczepionki na twoją biologię po prostu dlatego, że takiego wpływu nie uznajesz.

    Jeśli nie ma w tobie lęku, to system nie może ci nic zrobić, ponieważ system jest oparty na lęku. Gdy
    wiesz, że podlegasz jedynie prawu miłości, stajesz się w pewnym sensie niewidzialny dla systemu
    Co więc w praktyce oznacza podleganie prawu miłości? Kompletna transfigurację, przemianę, przez
    niektórych nazywaną wzniesieniem lub przejściem ze świata 3D do 5D. Gdy wiemy, że podlegamy jedynie prawu miłości nie próbujemy zmienić świata, nie walczymy ze światem, lecz skupiamy się jedynie na częstotliwości radości, pokoju i miłości.

Tajemnica Miłości, czyli jako rodzi się Nowy Świat
Podane wcześniej przykłady zastosowania prawa Miłości pokazują, w jaki sposób możemy przemienić własne lękowe schematy w Miłość. A co z tymi ludźmi, którzy nadal się lękają? Czy miłość ich wykluczyła? Oczywiście, że nie. Oni również podlegają Jej prawu. Ostatecznie nawet u podstaw wszystkich zachowań lękowych też leży Miłość, nawet jeśli jest pojmowana w sposób kompletnie wypaczony. Wszystko w tym świecie jest albo miłością, albo wołaniem o nią? Zobacz, jak zmieni się twoją perspektywa, gdy spojrzysz na wszystkich, którzy się boją, jako na wołających o miłość lub jeszcze lepiej – jako na Miłość w przebraniu. Czy nie będzie ci dużo łatwiej zaoferować im miłość lub też „przebaczyć, ponieważ nie wiedzą, co czynią”? Jak byś się czuł, gdybyś wszystkim, których do tej pory osądzałeś, zaoferował błogosławieństwo zamiast potępienia?

Według mnie jedynym sposobem na całkowitą przemianę naszego postrzegania rzeczywistości, a co za tym idzie – zrodzenie Nowego Świata, czyli przejście z gęstości 3D do 5D i wyższych, jest całkowite puszczenie osądu. Nie zmienimy niczego, jeśli nadal będziemy osądzać siebie lub tych, którzy rzekomo czynią zło. Puszczenie osądu nie oznacza, że nie widzimy tego, co się dzieje. Istnieje bowiem różnica między osądzaniem a rozróżnianiem. Możemy więc nadal odróżniać prawdę od fałszu oraz zachowania, które nam służą, od tych, które nam nie służą. Możemy jednak to robić bez cienia osądu, czyli bez wartościowania zachowań innych ludzi. To, co tobie nie służy, dla nich może być najlepszą rzeczą, jaka im się przydarza w ich rozwoju i drodze ich duszy. Rozróżnianie pozwala ci powiedzieć: „to jest białe, a to czarne, wybieram białe”. Nie musisz jednak osądzać „czarnego” jako gorszego od białego. Innymi słowy nie musisz osądzać własnego cienia. Prawda bowiem jest taka, że dopóki oburzamy się na czyjeś zachowanie jako złe i opieramy się mu, to oznacza jedynie, że kiedyś – albo w tym wcieleniu, albo w innym – robiliśmy dokładnie to samo. Tak – jeśli na przykład gorszysz się manipulacją uprawianą przez rządzących lub media, tzn. że sam kiedyś manipulowałeś. Wszyscy, których osądzamy, stają się więc dla nas okazją do przebaczenia czegoś samemu sobie lub innymi słowy – okazją do objęcia własnego cienia. Dopiero gdy obejmiemy swój cień, możemy się stać ucieleśnieniem Miłości na Ziemi.

Czy chciałbyś spróbować z jakimś przykładem ze swojego życia? Wybierz osobę, która porusza w tobie czułe struny i powiedz jej w swoim umyśle:

Dziękuję za pokazanie mi, co we mnie jest jeszcze do uzdrowienia. Przebaczam sobie ten schemat myślenia.
Wybieram miłość. Błogosławię cię, bracie (lub siostro).

I sprawdź, jak się czujesz, gdy to robisz. Bardzo łatwo jest rozpoznać różnicę w odczuwaniu między stanem, kiedy osądzasz, a stanem puszczenia osądu. Osąd tworzy w ciele zaciśnięcie, a puszczenie osądu uczucie lekkości, wdzięczności i odprężenia.

Gdzie jest brama do Nowej Ziemi?
Nastanie Nowego Świata, Nowej Ziemi jest całkowicie możliwe i dla wielu z nas już się dzieje. Nowy Świat rodzi się w radości i w śmiechu, ale także w obejmowaniu w sobie tego, co wyparte i odrzucone. Nowy Świat rodzi się w świadomości, że zamiast zwracać ciągle naszą uwagę na stary świat, możemy po prostu robić swoje. Możemy być tak promiennym światłem, tak miłującą miłością, że stajemy się magnetyczną siłą przyciągającą tych, którzy są na to gotowi. Gdy pamiętamy, że Miłość jest jedynym prawem i zaczynamy to ucieleśniać w swoim życiu, prawa lęku nie mają już do nas zastosowania. To, czego nie wzmacniamy naszą uwagą i naszym osądem, przestaje dla na istnieć. To nie znaczy, że odwracamy się od tego, co się dzieje na świecie. Oznacza to jedynie, że przemieniamy to w sobie i w ten sposób przechodzimy w całkowicie inny wymiar postrzegania i odczuwania.

Co zatem możemy teraz robić w obliczu coraz bardziej zaciskającego się w lęku świata? Możemy zrobić bardzo wiele. Możemy na przykład zdecydować, by „wylogowywać się” z nawykowego trybu intelektualnego myślenia w swoim własnym życiu. Możemy skupiać się na sercu i przeżywaniu życia z tej przestrzeni. Możemy pamiętać, Kim jesteśmy i Czym jest wszystko. A jesteśmy jedynie Miłością i wszystko nią jest. Gdy przestaje to być jedynie duchową koncepcją, a staje się żywym komórkowym doświadczeniem, wówczas z zadziwieniem patrzymy, jak przemiana dokonuje się na naszych oczach. I oto widzimy, że Nowa Ziemia, której – być może wypatrywaliśmy w innym miejscu i czasie – już tu jest. My jesteśmy jej prekursorami. Jesteśmy tymi, którzy ją instalują w świecie formy poprzez zmianę swojej wibracji. I w ten sposób to my stajemy się „Drogą, Prawdą i Życiem”. To my stajemy się bramą, poprzez którą na Nową Ziemię – czyli na jej częstotliwość – przechodzą ci, którzy jeszcze przed chwilą się lękali. A jesteśmy dla nich tą bramą, bo nie lękamy się ich lęku i nie osądzamy ich lęku. Po prostu jesteśmy Sobą.