O mnie

Próbowałem dostosować się do świata, do jego reguł, praw, sposobów działania. Nie przyniosło mi to pokoju ani szczęścia. Następnie próbowałem wyzwolić się od ograniczeń świata poprzez rozwój duchowy i dążenie do oświecenia. Doświadczyłem wielu mistycznych doznań i ekstatycznych uniesień. Ulga jednak była tylko chwilowa.

Gdy zobaczyłem, że nie działa ani dostosowywanie się do świata, ani próba ucieczki od świata, wydarzyło się coś cudownego. Zostałem sam ze sobą i zrozumiałem, że NIE MA ŻADNEGO ŚWIATA na zewnątrz mnie. Nigdy nie byłem ofiarą okoliczności. Wszystko, czego doświadczałem, odzwierciedlało jedynie stan moich myśli i było rezultatem mojego wyboru. I tak skończył się konflikt, poczucie rozdwojenia między małym „ja”, które jest niezadowolone i dąży do szczęścia w jakimś innym miejscu i czasie, a dużym „Ja”, oświeconym „Ja”, które jest celem jego dążeń. Wszystko znajdowało sie już TUTAJ i TERAZ. Małe i duże JA były w jednym miejscu.

Nie trzeba było już szukać żadnego oświecenia. Światło już tu było. Ja nim byłem. Już byłem Miłością, której szukałem. Już byłem Jednym ze Źródłem wszelkiego istnienia, którego na próżno szukałem na zewnątrz siebie. Jedyne pytanie, jakie pozostało to: czy pozwolę, aby to Źródło, ta Miłość, to Światło przejawiały się przeze mnie w pełni? Nie jutro, nie za tydzień, lecz dzisiaj.

Powiedziałem: TAK.

I w ten sposób rozpoczęła się Nowa Wielka Przygoda. Już nie chodziło o zatracanie się w materii ani o próbę wyzwolenia się od ograniczeń materii, lecz o sprowadzenie DUCHA do tego, co nazywamy materią. Można by to nazwać sprowadzeniem Nieba na Ziemię lub pełnym wcieleniem DUSZY, dzięki czemu rozpoznajemy, że nieograniczony DUCH przenika wszystko to, co postrzegaliśmy jako gęste i ograniczone. Nawet materia staje się duchowa i przestaje nas ograniczać, gdyż nie utożsamiamy się z nią, a jedynie używamy jako chwilowy kanał dla przepływu Ducha. Ciało – zamiast być narzędziem lęku – staje się doskonałym narzędziem komunikowania Miłości.

Jestem wdzięczny za całą drogę – i za chwile zatracenia się w materii, i za cały rozwój duchowy wraz ze wszystkimi cennymi narzędziami, których do tej pory używałem. Wśród nich był między innymi Kurs Cudów, którym posługiwałem się w indywidualnej praktyce, a także w nauczaniu w latach 1999-2017, oraz Droga Mistrzostwa, którą pojawiła się w moim życiu pod koniec 2017 r. Jednocześnie mam świadomość, że wszystkie praktyki duchowe, nawet te najbardziej przeze mnie uwielbiane i skuteczne, są jedynie pomocnymi narzędziami nauki, które ostatecznie prowadzą do porzucenia samych narzędzi oraz poddania się Prawdzie i wewnętrznemu prowadzeniu Ducha. I czuję, że właśnie to się dla mnie teraz dzieje. Moim kompasem jest Serce, a główną praktyką – świadome życie przeżywane z wdzięcznością.

Moja droga nie jest już więcej podróżą do „Królestwa” (które można by również nazwać duchowym Domem), lecz zabawą w jego wnętrzu. To już nie jest nawet podróż w głąb Serca, lecz ekspansja, szerzenie z Serca na cały wszechświat. Można powiedzieć, że przestałem szukać, ponieważ odnalazłem. Odnalazłem Siebie, zaakceptowałem to, kim naprawdę Jestem i przyjąłem POKÓJ. A to nie jest bynajmniej uzurpowaniem sobie czegoś, czy stawaniem na piedestale, ponieważ zdaję sobie sprawę, że nie stworzyłem sam siebie. Przyjmuję więc z pokorą Rzeczywistość, która jest ponad moimi koncepcjami. Poddaję  się Sile większej od małego „ja”, a jednak będącej we mnie i w każdym z nas.

I w ten sposób moje życie staje się szerzeniem Rzeczywistości, zabawą i tworzeniem. I do tego zapraszam również ciebie. Zapraszam cię do zabawy w Królestwie naszych pięknych, niewinnych dusz i twórczych umysłów. I z góry przyjmuję też Twoje zaproszenie. Jesteśmy sobie równi, ponieważ zostaliśmy stworzeni przez tę samą Miłość. Dziękuję Ci za to, że JESTEŚ.