Artykuły

Ucieleśnianie Nowego Człowieka

Teraz jest czas UCIELEŚNIANIA. Ucieleśniania naszej Boskości, naszej Prawdy, naszego Ducha, naszej Istoty. Jest to czas przejawiania Nowego Człowieka, który nie tylko rozpoznał, kim jest, ale również demonstruje to w każdym aspekcie swego życia. Tak to czuję. I myślę, że wielu z Was czuje podobnie. Znamy przecież teorię, nauki duchowe, a nawet wiele duchowych praktyk. Słowa już nam jednak nie wystarczają, połowiczne rezultaty w postaci chwilowych uniesień również. Chcemy urzeczywistnić naszą duchową naturę w codziennym doświadczeniu, pragniemy zadomowić miłość w naszych komórkach. Chcemy żyć w pełni autentyczności, szczęśliwi i wolni. Słowem chcemy zrobić to, po co tu przybyliśmy.

Czy zatem zdecydujemy się żyć jako ci, którymi być pragniemy? Czy puścimy utożsamienie z naszymi myślami i będziemy kierować się sercem? Czy pozwolimy sobie porzucić lęk przed utratą fałszywego „ja” i uznamy to, czym naprawdę jesteśmy? Czy powstaniemy z martwych, czyli puścimy iluzję przeszłości, i ucieleśnimy w sobie Nowego Człowieka?

Uznanie tego, kim jesteśmy
Powiem kilka słów o moim indywidualnym doświadczeniu, choć zdaję sobie sprawę, że wielu z was może mieć podobne przeżycia. Znajdujemy się bowiem w czasach wielkiego przyspieszenia przemiany. Ucieleśnianie Duszy/Mistrzostwa/prawdziwego „Ja” staje się coraz bardziej powszechnym zjawiskiem. Od czego więc ja zaczynam moją podróż ucieleśniania? Od powitania samego siebie na końcu duchowych poszukiwań. Nie duchowej drogi, bo w pewnym sensie zawsze jestem w drodze, ale na końcu poszukiwań. Przestaję więc grać rolę poszukiwacza i decyduję się JUŻ TERAZ odnaleźć to, czym naprawdę JESTEM. Czy wystarczy podjąć taką decyzję? Tak, ponieważ wszystko, co się dzieje w naszym życiu, jest wynikiem decyzji. Moją decyzją jest więc uznać to, czym jestem.

Jestem słońcem
światłem świata
przykryty chmurą
mojego świata

moja chmura moja chmura
moja bardzo wielka chmura

dziś odsłaniam twarz
chmury zdejmuję z powiek

słońce się śmieje
nie dało się zwieść

moja lekkość moja lekkość
moja bardzo wielka lekkość

Ten wiersz, który napisałem w listopadzie 2015 r., dobrze oddaje to, o czym chcę teraz powiedzieć: w pewnym sensie rozwiązanie jest w tym samym miejscu, co problem. I moja wielka chmura, i moja wielka lekkość są w tym samym punkcie. Jedyne pytanie brzmi: na czym skupię teraz swoją uwagę? Zamiast szukać rozwiązania w innym miejscu (to tylko urealnia problem w moim doświadczeniu), pozwalam je sobie znaleźć dokładnie tu, gdzie jestem, niezależnie od okoliczności. Znajduję więc swoje prawdziwe „Ja” tam, gdzie wcześniej było fałszywe „ja”. Po prostu akceptuję to, czym JESTEM. Przyjmuję prawdę swojego Istnienia. To jednak dopiero początek.

Zejście do komórek
Uznanie tego, kim jestem, daje mi zaledwie przebłysk tego, co ma nadejść. Przebłysk ten czasem przyjmuje formę zachwytu, innym razem duchowego uniesienia lub cichego rozpoznania, a niekiedy wydaje się, że nie dzieje się nic. To nie ma znaczenia. To i tak jest dopiero początek drogi. Kolejnym krokiem jest zejście do komórek, czyli pozwolenie sobie, aby miłość, którą jestem, zamieszkała tu, gdzie przedtem panował lęk. Jest to ostatnia rzecz, jaką bym zrobił z poziomu fałszywego „ja”. Z tego poziomu mogę jedynie uzasadniać lęk albo poprzez utożsamianie się z materią, albo poprzez próbę ucieczki od materii w sferę ducha. Cała ZABAWA polega jednak na tym, aby pozwolić na połączenie ducha i materii w moim doświadczeniu, tak aby nie można już było odróżnić jednego od drugiego. Tym właśnie jest zejście Nieba na Ziemię. Właśnie po to tu jestem.

Jak to się dzieje? Poprzez zejście świadomością do komórek i pozwolenie, aby Światło, którym jestem, mogło się w nich aktywować. Co to znaczy? Oznacza to po pierwsze bycie świadomym, jak się czuję w ciele, nieopieranie się żadnym uczuciom i rozpuszczenie napięć poprzez pełne ich poczucie. Tego rodzaju świadoma obecność z tym, co jest, pozwala mi wyjść z głowy, z trybu intelektualnego myślenia, i rozpoznać doświadczalnie, że lęk jest iluzją. Następnym krokiem jest przebudzenie zakodowanej w komórkach pamięci Nowego Człowieka, i ucieleśnianie Czystego Istnienia w każdym słowie, myśli, geście. Nie twierdzę, że już to opanowałem do perfekcji. Jestem w drodze. Ale przynajmniej wiem, jaką drogą mam iść.

Widzę wyraźnie, że droga ta wymaga wzięcia pełnej odpowiedzialności za swoje myśli w kontakcie z ciałem. Bo przecież każda myśl przebiera formę na jakimś poziomie. A więc to, co myślę, znajduje natychmiastowe odzwierciedlenie w tym, jak się czuje ciało. Każdy osąd powoduje komórkowe zaciśnięcie. Każda myśl miłości wywołuje odprężenie. Wystarczy więc skupić się na uważnym patrzeniu, jak poruszam swoim ciałem, jak oddycham, jak jem, jak wypowiadam słowa, itp. Obserwuję więc to wszystko ze świadomością, że to ja tworzę dane doświadczenie, dane uczucie dokładnie takim, jakim chcę, aby było. To nie jest tylko sama uważność (mindfulness). To coś więcej niż to. To rozpuszczanie dawnej struktury osobowości i zastępowanie jej czymś zupełnie nowym. To rodzenie się Nowego Człowieka. To rozświetlanie każdej komórki Światłem, lub jeszcze ściślej mówiąc: odkrywanie Światła, które już tam jest, tylko do tej pory było przykryte. Tak, przykryte „moją wielką ciężką chmurą myśli”. Ów proces przypominania, ów proces odsłaniania Nowego Człowieka jest ekscytujący dla duszy, ale przerażający dla ego. To początek wielkiej przygody.

I jeszcze jedno na zakończenie: Mam wrażenie, że im bardziej pozwalam sobie czuć to, o czym wyżej napisałem, tym bardziej czuję Was, Przyjaciół w Drodze. Można powiedzieć, że jest to czucie na poziomie wręcz komórkowym. Czując w pełni siebie, nawiązuję jeszcze pełniejszy kontakt z Wami. Myślę, że już niedługo nie będziemy w ogóle potrzebować słów ani dawnych sposobów komunikowania się, żeby nawiązać kontakt, umówić się na spotkanie, itp. Jeszcze przez chwilę używamy tych dawnych metod w nowy sposób i to jest w porządku. Ale może już niedługo nowy sposób nie będzie potrzebował dawnych metod. Bądźmy gotowi na niespodziankę. Pozdrawiam Was z serca i dziękuję za każdego z Was.

Wesołych lub Niewesołych
– jakich tylko sobie życzysz –
Momentów Codzienności.
Obyśmy w każdej zwyczajnej chwili
potrafili odkrywać jej nadzwyczajność…
Niech rodzi się w nas JUŻ TERAZ NOWY CZŁOWIEK.
<3